— Un letto matrimoniale, signore? — zabrzmiało u wstępu pytanie uprzejmego hotelarza — pytanie w tonie tak naturalne i oczywiste, że wykluczało jakiekolwiek wątpliwości.
— Si, signore, un letto matrimoniale — odpowiedziałem.
I wzięto nas za małżeństwo.
Nie wiem, czy ta mimowoli narzucona nam rola, czy też malowniczy smętek przystani w porze wieczorowej nastroiły Inezę na nutę głębokiego liryzmu, który nocy owej roztopił w sobie nawet szlachetny kruszec jej namiętności. Gdy wśród pocałunków i pieszczot wziąłem ją z łoża i chodząc po sypialni, huśtałem jak dziecko, objęła mię za szyję i rozpłakała się na głos.
— Mój kochanku, mój mężu najdroższy! — usłyszałem przerywany szlochaniem jej szept.
Koło drugiej nad ranem wyczerpana usnęła mi na piersi. Nigdy ani przedtem, ani potem nie widziałem jej tak rozrzewnionej...
Takie bywają nasze noce.
Nadmiar szczęścia usposabia mię względem ludzi życzliwie i pojednawczo; jestem wyrozumiały i współczujący: prawem kontrastu sil-
Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.