uważa się za właścicielkę lecz za stróżkę tego domu i łudzi się wciąż nadzieją, że pan jej powróci i że wtedy zda mu sprawę ze wszystkiego.
A propos amfory greckiej, zapewne jednej z pamiątek po ukochanym — nosi w niej codziennie rano i wieczorem mleko dla matki.
Oto garść szczegółów zebranych przezemnie u sąsiadów i znajomych. Nie zaspokoiła ona mej ciekawości — owszem podnieciła ją tylko. Jest coś we formie jej obłędu, w wyrazie twarzy i stroju, co pozostaje dla mnie jeszcze zagadką. Pociąga mnie ona i dlatego od kilku dni w wolnych chwilach śledzę zdaleka Rotundę. Czy to nie wygląda na paradoks? Ja, najszczęśliwszy człowiek w Wenecji, ja, kochanek donji de Torre Orpega śledzę ukradkiem obłąkaną córkę dozorczyni domu! Jestże to litość króla dla żebraczki, czy kaprys grand seigneur’a fortuny? Dziwne to, śmieszne, lecz prawdziwe. Tak! Gina Vamparone mnie intryguje...
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Jak to się stało?! W jaki sposób? Jak mogłem dopuścić do czegoś podobnego? To przecież wstrętne, to ohydne!...