laguny — to była Gina Vamparone, nieszczęśliwe dziecię ludu weneckiego rozkwitłe w zaciszu samotnego pałacu w cudną, obłąkaną z miłości kobietę. W obliczu swej dumnej, królewskiej nagości zmieniła się do niepoznana. Rysy twarzy złagodniały, zatarła się surowość zaciętych ust a ciemnofjołkowe oczy nabrały wilgotnych blasków. Była doskonale piękna. Takie kobiety musiał widywać w ukochanem mieście boski Tycjan i takie mu się zwidziały później w jego twórczej wizji. Donna incomparabile...
Nasyciwszy oczy widokiem własnej krasy, zaczęła z powrotem ubierać się. Lecz teraz włożyła strój zgoła odmienny. Kosztowny był i stylowy, jakby wzorowany na jednym z kobiecych portretów naprzeciw niej na ścianie.
W błękitnej, brokatowej sukni z kołnierzem rozchylającym się jak kielich tulipanu dookoła prześlicznej szyi podobna była teraz Gina do jakiejś Lukrecji Borgia lub demonicznej Beatryczy, która pod czarem zaklęcia zstąpiła z ram renesansowego obrazu. Uśmiech zalotny zaigrał w oczach, zstąpił ku wargom kusząco rozchylonym i rozpłynął się powoli w kątach ust. Może przypomniały jej się lata
Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.