Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

chłodem, Rotonda usiłowała podpłynąć do mnie na gondoli.
— To niemożliwe! — zaprzeczyłem żywo. — Zdawało ci się. Czyżby śmiała?
— Jestem pewna, że to była ona; poznałam ją po stroju, po tym okropnym pół-hełmie, pół-kapeluszu. Była już na linji moich schodów i widocznie chciała tu wylądować. Przerażona uciekłam w głąb domu i zaryglowałam za sobą bramę wchodową. To zuchwała warjatka! Nie powinieneś teraz odstępować odemnie na krok; ja się boję, Adamello...

14 września.

A przecież Rotunda jest o mnie zazdrosna! Zazdrosna jak o kochanego mężczyznę! Przekonała mię o tem dzisiejsza śmieszna w istocie rzeczy przygoda na Ponte Rialto.
Poszliśmy tam z Inezą w samo południe, przypatrzyć się wzmożonemu z powodu jarmarku ruchowi i obejrzeć bazary. Most roił się od przechodniów, przekupni i kupujących; zwłaszcza ciemnowłose niebieskookie mieszczanki, cittadine weneckie o powłóczystych spojrzeniach, w czarnych, żałobnych sukniach i tradycyjnych szalach i mantylach rej wodziły w rozkrzyczanem i roz-