Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

nychLasciate la povera pazza! Non m’importa![1]
A potem rzekła do mnie półgłosem:
— Niechaj jej służy. W gruncie rzeczy zadowolona jestem z tego, co zaszło. Może nareszcie pozostawi nas w spokoju.

Zajście na Rialto zaniepokoiło mię na serjo i poważnie zatroskałem się o bezpieczeństwo Inezy. Tegoż jeszcze wieczora postanowiliśmy opuścić Wenecję i przenieść się na Chioggję. Zamiar nasz mieliśmy zrealizować zaraz nazajutrz po południu. Ponieważ parowiec, kursujący między Wenecją a malowniczą wyspą w południowej części laguny odjeżdżał koło piątej a żegluga trwa około dwóch godzin, spodziewaliśmy się przed nocą stanąć u celu i znaleźć tymczasowy przytułek w jednym z hoteli. Potem miałem wynająć jakąś willę od strony Adrjatyku i tam zamieszkać z Inezą.

Na układaniu planów i przygotowaniach do podróży upłynął nam wieczór i część nocy. Ineza była bardzo ożywiona i z błyszczącemi

  1. Zostawcie w spokoju biedną obłąkaną! Nic mi na tem nie zależy.