ezją słowa i głębią treści. Otworzyłem księgę trzecią królewską i głosem spokojnym przejęty ważnością chwili odczytałem z rozdziału pierwszego następujący urywek:
...A król Dawid zestarzał się był i miał wiele dni wieku: a gdy go odziewano szatami, nie zagrzewał się.
Rzekli mu tedy słudzy jego: „Poszukajmy królowi, panu naszemu młodej panienki, niech stoi przed królem i okrywa go i śpi na łonie jego a zagrzewa króla, pana naszego“.
A tak szukali panienki pięknej we wszystkich granicach izraelskich i naleźli Abizag Sunamitkę i przywiedli ją do króla.
A była panienka bardzo piękna i sypiała z królem i służyła mu...
Przerwałem, podnosząc oczy na Sarę.
Wyminęła spojrzenie.
— Cóż? Rozumiesz?
Wzruszyła nerwowo ramionami:
— Cóż mnie to obchodzi? W jakim związku pozostaje ten fragment z nami?
— Nie kłam Saro! Ty rozumiesz wszystko. Ten sędziwy egoista — to twój praojciec i mistrz.
— Mówisz jak szaleniec — odparła, zacinając z pasją wargi.
— Kłamiesz Saro! Lecz posłuchaj innych wyjątków z księgi Tobiasza, rozdziałów 3 i 6. Te wyjaśnią sytuację zupełnie.
Strona:Stefan Grabiński - Niesamowita opowieść.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.