Strona:Stefan Grabiński - Przypowieść o krecie tunelowym (1926).djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
STEFAN GRABIŃSKI.

Wilamowi Horzycy
w szczerym podziwie poświęcam.
Przypowieść
o krecie tunelowym.

4)

(Epilog do „Demona Ruchu“).
(Dokończenie).

Tu, przed strażnicą czekał już nań pociąg, otulony tumanami dymu i pary. Z okien przedziałów wyglądały czyjeś rozciekawione twarze, wzdłuż wagonów przechodzili się nerwowo konduktorzy, a kierownik ruchu szarpał wściekle klamką od drzwi zamkniętych strażnicy. Szukano go...
Z bijącem sercem stanął Florek przed zwierzchnikiem.
— Gdzie się pan podziewasz? Dlaczego znów nie na stanowisku? Dlaczego tunel tak słabo oświetlony?
— Spóźniłem się parę minut, panie kierowniku. — bełkotał strażnik półprzytomny. — Oglądając tor, zapuściłem się zbyt daleko ku wylotowi tunelu i nie zdążyłem w porę z powrotem.
— To kłamstwo! Parę razy już zauważyłem pańską nieobecność na posterunku. Za tę opieszałość i lekceważenie obowiązków służbowych pociągnę pana do odpowiedzialności!...
— A teraz: „Jazda!“ — zwrócił się z kolei do maszynisty i podniósł ku ustom trąbkę.