Strona:Stefan Grabiński - Salamandra.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

Wziąłem do ręki ciężki, w pergamin ujęty tom, z winietą przypominającą genjalny cykl fantazyj Goy’i p. t. „Caprichos.“
— Cóż to znów za książka?
— To Del Rio i jego 6 ksiąg „Badań Magicznych.“ A tuż obok „Pseudomonarchja demonów“ i „Zwodnicze majaki szatańskie“ jednego z najfanatyczniejszych tępicieli satanizmu i czarownictwa w Niemczech, Jana Wier’a. Znajdziesz tu i niesamowitą „Demonomanję magów“ mistrza Bodin’a, i Remigjusza z Lotaryngji „Demonolatrję,“ Hieronima Cardanus’a „O różnorodności rzeczy“ i Tomasza Campanelli „O istocie rzeczy i magji.“ Żaden z nich nie wątpi w skuteczność astralnych projekcyj na odległość, chociaż w miarę postępu wiedzy i badań nad naturą ludzką przyjmują one u każdego coraz to inną nazwę. Lecz istota przejawu pozostaje zawsze ta sama: zła, występna i tajemnicza.
— Dlaczego jednak dzisiaj nie słyszy się o podobnych praktykach?
— Mylisz się, Jerzy. Dziś dzieje się to samo, lubo rzadziej i w zmienionej formie. Czy nie słyszałeś nic o doświadczeniach wybitnego psychjatry francuskiego, Boirac’a i jego „Psychologie Inconnue?“ Lub o eksperymentach pułkownika de Rochas?
— Coś sobie przypominam. Podobno ten ostatni pisał o eksterjoryzacji wrażliwości?
— Właśnie o to chodzi. Doświadczenia jego i Boirac’a z nakłuwaniem powierzchni wody w szklance, na którą przeniesiono w części otoczkę