Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/144

Ta strona została przepisana.

— I na mapach nawigacyjnych też jej niema.
— Widocznie statki omijają te niegościnne strony.
Kapitan zamyślił się.
— A wie pan, co mnie tu na wstępie najbardziej zastanowiło? — zapytał po chwili.
— Co takiego?
— Język i wygląd fizyczny mieszkańców.
Gniewosz okazał lekkie zainteresowanie.
— Porozumiał się pan z nimi odrazu. Podziwiałem łatwość, z jaką to panu przyszło, kapitanie. Itonganie mówią jakiemś znanem panu dobrze, narzeczem.
— Otóż właśnie nie, Charakterystyczną cechą ich mowy jest zdumiewający eklektyzm. Pomieszały się tu wszystkie języki Oceanji, ha! żeby tylko Oceanji! Czy uwierzysz pan, że zdołałem w ciągu tej pogawędki wyłowić w tym wyspiarskim volapuku parę wyrazów rdzennie indyjskich, a nawet tu i tam kilka dźwięków z melodyjnej mowy Hiszpanów? Język Itonganów jest najprzedziwniejszym stopem narzeczy Oceanji, czerwonoskórych mieszkańców Ameryki Południowej i licho wie, jakich jeszcze innych domieszek.