Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/153

Ta strona została przepisana.

niki zdawały się walczyć między sobą o przewagę i rolę przodowniczą. Bystro obserwujący wszystko Peterson, stwierdził niebawem, że w osadzie Itonganów można było odnaleźć najróżnorodniejsze typy sadyb, począwszy od najprymitywniejszych bud, szałasów i wigwamów, a skończywszy na regularnie budowanych i krytych dachówką domach. I w architekturze mieszkań skojarzyła się indyjska Ameryka z czarną Polinezją, jak na idealnem pograniczu dwóch światów.
Uwagę Gniewosza pochłonął nowy, niezwykle malowniczy widok. Wylot ulicy biegnącej między rzędami domów zamykał budynek większy i ozdobniejszy od innych, łączący w sobie cechy charakterystyczne bytowisk wyspiarskich Pacyfiku i namiotów czerwonoskórych synów Nowego świata. Środek rezydencji królewskiej zbudowanej z drzewa eukaliptusowego i sosny „kauri“ wystrzelał w górę stożkiem indyjskiego wigwamu, skrzydła domu, pokryte dachem równym i płaskim z wydłużonym jak w gontynach słowiańskich okapem przypominały raczej sadyby niektórych mieszkańców Czarnego Archipelagu. Na tle tego oryginalnego domostwa rozłożyła się bajecznie kolorowa grupa ludzi. W pośrodku w otworze