Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/157

Ta strona została przepisana.

szych wodzów i tłumaczem słów Itonguara, dopóki ten nie opanuje mowy dzieci tej ziemi. Witam cię, wodzu i towarzyszu broni pod imieniem Atahualpy.
Peterson skłonił się i przemówił krótko w tonie równie uroczystym.
— Wielki królu i kapłanie plemienia Itongo! W imieniu własnem i obecnego tu przyjaciela mego, Itonguara, zapewniam cię i lud twój, że włożone na nas obowiązki i zadania spełnimy i dołożymy wszelkich starań, by pozyskać serca naszych nowych braci.
Gromki okrzyk zadowolenia i szczęk tarcz uderzonych włóczniami na znak entuzjazmu były odpowiedzią na słowa kapitana.
— Niech żyje Itonguar, oblubieniec duchów! Niech żyje wódz Atahualpa, jego przyjaciel.
Dla zacieśnienia węzłów młodego przymierza podano w naczyniach z tykwy napój „mate“, rodzaj naparu z liści prażonych krzewu podobnego do herbaty. Pito ją kolejką przez rurkę trzcinową „bombilla“, podawaną z ręki do ręki. Pierwszy łyk wciągnął Atalanga, poczem odsunął naczynie z nalewką ku Itonguarowi. Po nim pił Atahualpa i z kolei chciał wręczyć bombilę Marankagui. Lecz Wielka Medycyna odmówił.