Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/164

Ta strona została przepisana.

sko jak dzisiaj drugą próbę — trochę cięższą: próbę swojej siły.
Kapitan wskazał mu ręką drzwi.
— O to jesteśmy spokojni. A teraz pozostaw nas samych.
Gdy czarownik zniknął w ciemnościach nocy, Gniewosz i Peterson wyszli przed dom i usiedli na ławie pod okapem. Przez chwilę panowało milczenie. Przerwał je kapitan uwagą:
— Tak tedy umarł król Atalanga, wyznaczając przed śmiercią rolę częściowego swego następcy tobie, John. Tragikomiczny testament.
Gniewosz nie odpowiedział. Obserwował z zajęciem biały, haftowany rubinami iskier pióropusz dymu wysuwający się cicho z krateru świętej góry.
— Wulkan Rotowera! — szepnął. — Wulkan Rotowera...