Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/169

Ta strona została przepisana.

bo wszyscy zajęci byli teraz przygotowaniami do stypy.
Na kolistem polu pomiędzy mogiłami porosłem trawą, jaskrami i szkarłatnym draczem zbijano naprędce stoły z tarcic sosnowych, rozstawiano donice z kokosowych skorup, flasze z dyń i tykwy, rozścielano maty i obrusy z mszystych liści pizangu. Dziewczęta o ciałach koloru bronzu i miedzi, półnagie w przepaskach „paruru“ z tappy — papierotki na rozłożystych biodrach przelewały z cynowych dzbanów w kubki i puhary cierpki jabłecznik, wino palmowe i orzeźwiające w skwar letni „guarapo“, czyli limoniadę z trzciny cukrowej i cytryny, oszałamiający napój z owocu „algarobo“, który wolno pić tylko kobietom zamężnym i odurzający trunek awą zwany.
Z półmisków pociągały oczy i podniebienia ponętne gojawy podobne do pomarańcz o miąszu purpurowym i ziarnistym, posytne smaczliwki, których mięsowocnie soczyste i jędrne kryje skorupa skórkowata i oleista, pizangi, pigwy, banany, pootwierane gościnnie, mlekiem słodkiem wypełnione czary z kokosu, melony, pataty, rączkami młodych niewiast wypiekane placki z taro i orzechy ratta.
Do uczty zasiedli najpierw członkowie