Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/174

Ta strona została przepisana.

borach i kniejach istności prastare, z wszystkich krańców świata rodem, błąkają stwory żywiołów wypłoszone skądinąd przez ludzki śmiech i ludzką niewiarę, włóczą się bóstwa i kształty myśli dawno już przebrzmiałe, na targowisku świata za wymarłe uchodzące. Tu żyją i trwają jatko ślad, dni minionych, przezwyciężonych i męką serdeczną przebytych. Przygarnęli je gościnnie jeszcze ojcowie nasi, a my, wnukowie przymierza starego dochowujemy. Nawiedzają nas czasami, w chwilach ważnych, schodzą do naszych chat z gór, lasów, kurhanów, jezior, cmentarzy i podszeptują naszym królom, tłumaczom woli zmarłych i czarownikom nieraz sprawy ważne, udzielają rad.
Huanako przerwał swą opowieść i zamyślonemi oczyma wodził po kołyszących się posępnie kazuarinach. Gdy kapitan przetłumaczył Gniewoszowi treść słów jego, starzec skupił się ponownie i podjął rzecz przerwaną.
— Stanowisko swe wyjątkowe na ziemi zawdzięcza wyspa Itongo swej dawności i swemu pochodzeniu. Kraina nasza jest szczątkiem najstarszego na świecie, olbrzymiego lądu, który przed miljonami lat rozciągał się na przestrzeniach dzisiejszej wielkiej słonej rzeki, a później po wielokrot-