Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/284

Ta strona została przepisana.

ła miejsce straży i rozlokowała się dookoła domu.
Gdy po upływie godziny Czandaura opuszczał zagrodę Izany, twarz jego tchnęła wyrazem stanowczości i decyzji. Natomiast stary wódz zakłopotany trzymał oczy wbite w ziemię.


Po wizycie u Izany król powrócił do siebie i polecił naczelnikowi swej przybocznej straży, ślepo oddanemu Czantopiru nie wpuszczać nikogo do wnętrza wigwamu. Czandaura był znużony i pragnął podobno porozumieć się z duchami przodków przed ważną sprawą, którą miał rozstrzygnąć po południu. Potrzebował paru godzin snu i odpoczynku. Gdy wyniosła jego postać zniknęła za kotarą w chodową, cisza ogromna zaległa wokoło i nikt nie śmiał zbliżyć się do królewskiego domu.
Koło pół do piątej zaczęły przed wietnicą gromadzić się tłumy, w kwadrans potem zebrała się w komplecie Rada 10-ciu, a równo o piątej zjawił się król, mając po prawej Atahualpę, po lewej Izanę. Za nimi pod dowództwem Ksingu i Czantopiru wmaszerował na środek majdanu i ustawił