Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/307

Ta strona została przepisana.

było usunięcie Czandaury. Wangarua nie wątpił, że na wiadomość o jego śmierci wojsko przejdzie na ich stronę i opuści osamotnionego drugiego białego człowieka.
Zagrzani ognistą wodą i napojem algarobo spiskowcy podsuwali się jak gromada wilków do zagrody króla. Sprzyjała im noc czarna, niczem kiry żałoby i wicher jesienny, głuszący kroki. Pod samem już toldem Czandaury, przed ogrodzeniem z krzewów kaktusowych i opuncji przystanęli na krótką naradę. Wangarua z piętnastu ludźmi miał otoczyć dom, zaś Arawaki z resztą wtargnąć do wnętrza.
Ostrożnie otworzyli furtę i wsunęli się żórawiem na tok podwórca. Było cicho. — Uśpiony głęboko dom króla rysował się niewyraźnym konturem w ciemnościach nocy. Napastnicy już mieli się podzielić na dwie partje, gdy drzwi tolda królewskiego zaczęły świecić zielonkawem, fosforyzującem światłem. Blask szedł jakby z wnętrza domu, z sieni; przenikał dębowe deski bramy i wyświęcał ją z mroków. Nieznacznie światło skupiło się, wysiąkło z drzwi na zewnątrz i ześrodkowało się nad progiem w kształt ludzki.
Widmo uniosło się lekko ponad ziemią i zaczęło płynąć w powierzu ku sprzysiężo-