Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/71

Ta strona została przepisana.

związki małżeńskie, chociaż wśród jej konkurentów było kilku, którychby jej pozazdrościła niejedna panna. Miłość do niezapomnianego Władka przetrwała zwycięsko lata wdowiej samotności, przeszła nieskalana przez tzw. okres niebezpieczny i w chwili poznania Gniewosza święciła melancholijne gody pięknej, acz smętnej jesieni. Wytworna, skupiona w sobie, w skromnej, czarnej sukience szła pani Krystyna przez życie zapatrzona w miraż szczęścia, co minęło.
I do wzięcia udziału w seansach pociągnęła ją nie zwykła ciekawość czy żądza sensacji, lecz głucha, sama przed sobą nie śmiejąca się przyznać nadzieja, że może ujrzy widmo ukochanego.
Wyjątkowe powodzenie eksperymentów Będzińskiego i zapewnienia znajomych i krewnych, którzy widzieli cienie swych drogich zmarłych, zadecydowały o pierwszym jej kroku na tej drodze. Odtąd była stałym gościem Będzińskiego i w ciągu trzech lat nie opuściła ani jednego posiedzenia.
A jednak ani razu nie udało się Gniewoszowi spełnić jej najgorętszego życzenia. Ani razu wśród tłumu fantomów nie przesunął się cień ś. p. inżyniera śląskiego. Niepowodzenie nie zniechęciło pani Krystyny: „opór zaświatów“ podniecił tylko jej tęskno