Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/74

Ta strona została przepisana.

Duch inżyniera nie przekroczył rubieży zaświatów.
Mimo to, a może właśnie dlatego pani Krystyna darzyła Gniewosza coraz serdeczniejszą sympatją. Przyjmował jej objawy oszołomiony, szczęśliwy, nie dowierzający. W uczucie uwielbienia powoli przesączyły się pierwsze dreszcze namiętności. Zupełnie przypadkowe zetknięcie się podczas seansu z jej piersią wznieciło pożar. Gniewosz pokochał panią Śląską całym żarem pierwszej, wielkiej miłości.
Spostrzegła to i nie usunęła się. Los czy przypadek przyszedł im z pomocą.
Któregoś dnia Będziński zaproponował pani śląskiej, by urządzić seans w jej domu.
— Może otoczenie, w którem przebywał ś. p. mąż pani, wpłynie dodatnio na medjum i ułatwi mu zadanie.
Pani Krystyna przyjęła propozycję z nieukrywanem zadowoleniem. W słoneczne, czerwcowe popołudnie zebrało się w zacisznej wilce przy ul. Leśnej szczupłe grono uczestników seansu. Ponieważ posiedzenie miało charakter czysto prywatny, przypuszczono do współudziału tylko parę osób i to z koła najbliższych znajomych, świat naukowy reprezentowali tylko Będziński i Przysłucki.