Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/90

Ta strona została przepisana.

Wciągu pierwszych kilku minut nie spotkali ani jednego przechodnia. Tak doszli do najbliższej przecznicy. Wtem na zakręcie rozpruł ciszę ostrzegawczy odzew auta. Krystyna chciała cofnąć się na chodnik, lecz potknąwszy się o krawężnik, upadła. Gniewosz pochylił się i wyciągnął po nią ręce. Lecz było już zapóźno.. Coś nieubłaganego jak pięść przeznaczenia odtrąciło go od niej na parę metrów. Rozległ się krótki, przeszywający serce krzyk i czarna masa pojazdu, spełniwszy okrutne swe zadanie, zanurzyła się z powrotem w mgłę...
W kwadrans później ktoś donosił dzielnicowemu komisarjatowi policji, że u skrzyżowania ulic Leśnej i Wesołej leży w kałuży krwi dwoje ludzi. Ciało kobiety straszliwie pokaleczone sprawiało wrażenie zwłok — mężczyzna dawał oznaki życia.