Ta strona została uwierzytelniona.
żwawo biegnącym na horyzoncie z trzaskiem wesołym po szynach.
Pykaj z fajki, mój chłopcze! nim do złotej sięgniesz dewizki,
którą — spadkiem po ojcach — wkrótce pysznić się będziesz;
przyszły winnic dziedzicu, a dzisiaj koźlarku kosmaty,
z dzikiej wierzbiny o zmierzchu tony wydmuchujący,
tak ciemne, jak moszcz pęczniejący w nagrzanych winogronach,
tak cierpko-upajające, jak te samotne me słowa.