Strona:Stefan Napierski-Ziemia, siostra daleka.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.
DO GRACJANA

Napięta skóra żeber wzdyma się, Gracjanie,
Jak płomyk złoty, wzdęty przez miechy w pieczarze;
Smukła, sklepiona kością, drga klatka, gdzie oddech,
Jak mosiądz struny, świszcze łagodną boleścią;
Dłonie, szczupłe w przegubie, opadły z cięciwy
I podmuch się trzepota na wargach, jak strzała.
Kolumny żądzy czystej, przełamane nurtem
Snu, tej siostrzyczki śmierci, skamieniały uda,
Toczone w kształt, jak fala zastygła, bez skazy.
— Nadejdźcie panny! Wznieś się na paluszki drobne,
Kalliope, zataczając łuk śpiewnego mroku,
Erato melodyjna, żałosna Euterpe:
Z uwagą baczcie okiem, niewinnem i sępiem,
Jak was ogląda — srogo domkniętą źrenicą.