Tam drwal skrzydlaty siłuje Jakóba,
Pod bielą ugiętego, jak namiotem.
Kudłata czaszka sterczy zpod ramienia
Czarno, a stopy bose wbite w piasek.
(Tak się łobuzy pasują pod mostem).
Wlepiony nadół wzrok, jakby nie było
Murawy: trzeba ją wymóc źrenicą.
Niech nie popuszcza tamten: pochylony
Chmurą sękatą i cielskiem z majaków;
Podrywa łeb od rzeki, której niema
(A będzie), drgają brzegi wykręcone.
Na wspartych nogach, rozwiany jest kadłub,
Nad drzewa wychylony (te są snami),
Dłonią tak ciężką, jak muzyka, chwyta
Za kark, a drugą, w garść zebrawszy, tłoczy,
Słuchając z zadziwieniem trzasku kości
Kruszonych, jak się w żarnach miele ziarna.
I pluszcze woda piosenką prostacką
O nieistnieniu, o pokusie błogiej.
Zieleń zwierciadła! Stąpa nieruchoma
Muza, jak pasterz, wielkiemi stopami.
Patrzy: zaledwie rozkwitły badyle
Strona:Stefan Napierski-Ziemia, siostra daleka.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.
WALKA