Ta strona została uwierzytelniona.
DO PIÓRA
Nim dłonią cię okolić, pomiędzy palcami
Okrągłość drętwą musnąć, jak wypukłość skrzypiec,
Już wymykasz się zgłoskom i trwasz, półcielesne,
Wystarczające sobie, jak źrenica ślepca,
Zapatrzona w ognisko szklistej pustki: w siebie.
O, pióro cienia! dotknij moich warg uśpionych,
Niech się rozchylą zlekka uśmiechem nad siły
I tak przetrwają młodo, jak usta umarłych.
A wtedy na arkusza białość nasuń chmurę,
Nuty czyste przestrzeni, fermatę zaśnienia,
Interwał blasku, ziemię wyzwoloną z życia:
Czytelne, gdy przeciągać się na prześcieradle
Poczniesz, niewinny, dłonie rozplótłszy jak wawrzyn,
Palcem szukając serca — czyli jeszcze bije? —
Jak liścia, co opada w zenicie harmonji.
Tymonowi Terleckiemu