Menady
|
Pustką drążone oczy
Rozwierasz, straszny młodzieńcze!
Z oczodołów krew srebrna broczy —
Czy ci wystarczą wieńce?
|
Głowa
|
Rozchylone na zawsze wargi,
Szorstkie od śpiewu i soli,
Układają miłosne skargi
— Ale to boli.
|
Fale
|
Toczą się, Orfeuszu.
Palce złote, poprzetrącane,
Do zasklepionych uszu
Wlewamy pianę.
|
Głowa
|
To wy, nieznane struny,
Rozkołysane płasko,
Chłodne dziergacie całuny.
Bym uszedł blaskom.
|
Menady
|
To lny, nieznane siostry.
Na czoło cień kładziemy,
Profil rzeźbimy ostry,
Byś śpiewał, niemy.
|
Fale
|
Bezcielesnego, w uśpieniu,
Melodji czółnem kruchem
Wznosimy, zielona ziemio,
Dziwnym podmuchem.
|
Menady
|
On nasz! Zrudziały łąki!
Niedokochane ciało
Porozrzucało członki,
Opustoszało.
|