Strona:Stefan Napierski - Elegje.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.




POEMAT OPISOWY
I

Śniada, oczami z kobaltu,
Wpatrzona w marynarzy, zamarła w adoracji, jak kot węszący wróble,
W ich krucze włosy, twarz smagłą i oczy ogniste;
Róże cieliste lub te, koloru płomieni, zwisają ciężko z krzewów, wpięte w wilgotny mrok.
Wśród palm, cytryn, żywopłotów o drobnych listkach kształtu podługowatego, wśród lśniących bukszpanów,
Pod arkadami mostu, w mijającym półzmierzchu, w odorze kotów
(A widujesz je na murach, jak przemykają z zaułka, łatą nakrapiane burą, śledząc cię źrenicą z agatu),
Uczniaki pokryjomu zaciągają się papierosem.
Podciągają spodnie i przekrzykują się, miaucząc lub udając koguta, mniejsi chłopcy, gwiżdżąc, płaskie rzucają kamienie.

II

Pierwsze światła zapłonęły na forcie z szarego ciosu.
Słychać plusk fal, równo zamierających,
Czujesz prąd natchnienia, wyciągając ręce,
Gorzkawo — słony smak stali na wargach.
Jaskółka nisko wiesza się w niebiosach,
Szerokie liście rozkłada tu figowiec i woda pluszcze wielce przypochlebnie.
Koza o wzdętych wymionach rozgląda się, brodata, na załomie skały.