Ta strona została uwierzytelniona.
- a ubogim pokojem na prostej uliczce z rozrzuconemi na pianinie pismami angielskiemi, gdzie wspłonęła i zgasła ma gwałtowna gwiazda;
- tu, błądzący — o, wstydzie! — wśród ruin drobnych pamiątek,
- przewracający wstecz tę księgę trzydziestoletnią
- (a na każdej stronicy zgłoskami z płomienia, który na popiół mnie spala,
- że kruszę się w dłoniach, jak proch z urny pompejańskiej,
- widniał napis: „miłość lub klęska“);
- tutaj pod płytami siedzący, przeżartemi mchem niestrudzonego czasu, spłukiwanemi deszczami stuleci,
- płytami, wmurowanemi w spękane ściany domostw zmurszałych, o krętych ganeczkach,
- które pod bluszcze wybladłe i ślady domyślnych jaśminów
- kryją jedyną pamiątkę młodości burzliwej i wielkiej,
- co powołanych zabija, by wiekuiście niezmiennych, pogrzebać w strasznym triumfie w piersi potomnych;
- tu — o, jaskółki przelotne, o, czekane zawsze rozczarowujące słowiki! —
- nad cienkiem winem siedzący, co, spienione, uderza do głowy,
- jak nieśmiertelność do czerepu posągów;
- czoło w dłoniach ukrywszy, gorycz przeżuwający śpiewną, która nas jedna z gwiazdami,