Ta strona została uwierzytelniona.
KONIEC PODRÓŻY
Od gwiazd, od rzek, od statków odwróciłem oczy,
Pośród winnic zielonych gęste dymy płyną,
Z splątanych linij prostą wypłynąłem linją:
Znów chłodny smutek miasta piersi moje tłoczy.
Jakże w świateł tych zimnych powiedzieć ulewie,
Na popiół sztuczne słońca gdy palą reklamy,
Że pod gwiazdami nigdzie ojczyzny nie mamy,
Że szukać przestaliśmy... Jak powiedzieć, nie wiem.
Źrenice z oczodołów żywy blask wyżera,
W puste jamy dalekie znów świecą plejady —
Oślepiony, zataczam się, bezwstydnie blady:
Do domu wracać pragnę, czy znowu umierać?
∗ ∗
∗ |
Mroczno-zielona
pachnąca woda
kryształ pogody
— kapie krew słona
samotne góry
chmury potargaj
w jękach wichury
— popiół na wargach