Ta strona została uwierzytelniona.
Niech już rozkruszę to koło,
W rzecz się rozłamię i stanę,
Rozpłynę się w wodne koło,
W pianę.
Niech krew się czerwona przemieni
W obłoków wędrowny wiew,
Niech spocznie błękitem cieni
Znieruchomiałych drzew.
Niech pachnę jasnem ranem
Mokrą wilgocią traw,
Niech dyszę gorącem sianem,
Niech usnę w wieczorny staw.
Niech lot mnie ptaków podrzuca
Wysoko, gdzie stoję na wietrze,
Niech wieję przez puste płuca,
Szalone zielone powietrze.