Ta strona została uwierzytelniona.
DRZEWOŚĆ
Supła się czarny korzeń, w konary gruchłe tężeje,
Zieloność gorzką listowi, pęcznieje, pęka w pień,
Chwiejnością gałązek wieje, głębokie ciągnie soki,
Ostrą patokę leje, w słodki się mleczy rdzeń.[1]
Rozsadzam zielone ramiona,
Drgam, prężę się w listki chore,
A dusza moja zielona
Rozpęka w białą korę.
Urastam, olbrzymie drzewo,
Rozkładam konary dokoła
W to nieskończone niebo,
Które mnie woła.
Szumiące lata leśne,
Pogodny chłodny zdrój —
Aż przyjdą bracia-cieśle
Podcinać biały słój.
- ↑ Wg erraty
- winien zaś być:
- winien zaś być:
Ostrą patokę leje, w słodki się mleczy rdzeń.
Rozsadzam zielone ramiona,
Drgam, prężę się w listki chore,
A dusza moja zielona
Rozpęka w białą korę.