Ta strona została uwierzytelniona.
Widzę: krąży przez letnie senne strychy,
Duszne od bielizny mokrej i brudnej,
Dwoje oczu, bezsenne szprychy,
Okrutne, balsamiczne, straszne i przecudne.
Słyszę: płowe wąsy się stroszą
I małe myszki uciekają w norę,
Małe serca tłuką mocno, beznadziejnie proszą,
Zwolna urzeczone przez spojrzenie różowe i chore.
Jestem najmniejszą z myszy,
Którą goni strach,
Wciąż za mną, wciąż przedemną gorąco dyszy,
Aż zdusi w kłach.
Jeszcze raz ujdę tobie, raz umknę z przed ciebie,
I w popłochu zatrzasnę ciężkie drzwi mieszkania,
Ale znów jesteś. Cień twój na progu się słania,
Abym krzyczący był w niebie!