Ta strona została uwierzytelniona.
Rozrzucę obie nogi
Pod ból, jak ciepły zgon,
Gdy w aureoli srogiej
Z trzew się wypruje: on.
Padnę na twarz w podzięce:
Z niebiosów schodzisz w niż —
(Widzę twe małe ręce
Przybite na straszny krzyż).
I pojmę w dziecinnym szlochu,
Co z ziemią mnie pogodzi,
Żeś ty mój syn najmilejszy,
Który się nie chce narodzić.