Ta strona została uwierzytelniona.
TEODOR STORM
Ostre oczy, błękitne, a hardo-łagodne,
barki szerokie, dłonie szlachetne w przegubie;
niezgrabne kroki chłopów; dziewczęta dorodne,
jak klacze rodne, rosłe, jak cheruby —
i szorstki wichr i żagli trzepot
szarych, płóciennych pod chmurami,
i ptaków morskich dziwny klekot,
ten skwir samotny nad falami, —
a, kiedy słońce znów przebłyska,
tam, u zielonej tej sztachety,
siądziemy — starzy już ludziska! —
pykać z fajeczki i jeść wety
miodne, złociste na białawej
ławeczce, albo też na darni,
wspominać miłość gorzką, sławę
dziką, jak w sztormie czarci czarni,
lub, gdzie ponsowe płoną róże
i lilje, bielsze, niż marmury —
wikingi! wzywający burzę,
na niebo czyste sine chmury!