Strona:Swetoniusz - Żywot Nerona (tłum. Ejsmond).djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

przedewszystkiem, ażebym wrócił godny siebie“.
Gdy śpiewał, nie wolno było opuścić zgromadzenia z najpoważniejszych nawet przyczyn. Kilka kobiet powiło niemowlęta. Niektórzy słuchacze, znudzeni słuchaniem i zmęczeni klaskaniem, przeskakiwali przez mur miasta, ponieważ bramy były zamknięte, ażeby uciec od popisów Cezara.
Niektórzy udawali, że umierają, aby móc wydostać, się z teatru pod pozorem, iż trzeba ich zakopać.
Wyobrazić sobie trudno z jakim lękiem, z jakim niepokojem, zawiścią i nieufnością odnosił się Neron do sędziów.
Szpiegował swoich przeciwników; wymyślał im przy spotkaniu. Niszczył tych, którzy go przewyższali talentem. Z sędziami mówił z szacunkiem; twierdził, że zrobił wszystko, co można było zrobić, wynik jest wypadkowy nieraz, wszelki przypadek należy wykluczyć. A gdy dodawali mu otuchy, uspakajał się nieco, ale nie całkowicie, przypisując złościwości i złemu humorowi milczenie niektórych z pośród nich, pochodzące ze wstydu. Mówił o nich, iż są podejrzanymi.