Strona:System obronny Doliny Dunajca w XIV w.pdf/20

Ta strona została przepisana.

interesowała się pograniczem i w jego obronie reagowała. Wkrótce też Polska straciła nawet te nabytki, które oddawna posiadała na Spiszu a gdyby nie przewidująca polityka Kazimierza Wielkiego byłaby straciła więcej jeszcze i to na ziemiach rdzennie już polskich. W związku z takim rozwojem sytuacji na pograniczu Węgier pozostaje fakt, że już Leszek Czarny w r. 1281 starał się odebrać gród sądecki i zobowiązywał się wynagrodzić klasztorowi »pro dominio tum castellaturis videlicet Sandecz, Biecz et Chorczyn«[1], zbyt ważnych strategicznie aby ich losy mógł zostawić niezabezpieczone. Obowiązek służby wojskowej i obrony posiadanych terytorjów w stosunkach polskich czy w stosunkach innych krajów należał zawsze do właściciela. Ten przedewszystkiem na zamkach utrzymywał własną załogę, zasilaną przez ludność okoliczną. Nic dziwnego więc, że nieszczęśliwy zbieg okoliczności, który oddal tak ważną strategicznie ziemię w ręce zakonu w dodatku żeńskiego, który zameczków nie budował a z folwarkami zbyt daleko zapuszczać się obawiał, budził poważne troski już u następnego monarchy.

Dlatego ciężar obrony pogranicza węgierskiego, mimo przejścia ziemi sądeckiej w ręce prywatne spadał w dalszym ciągu na księcia. Już Bolesław Wstydliwy oddając kasztelanję w ręce swej małżonki, zastrzegał sobie prawo opieki nad nią[2]. Obecnie potrzeba ta występowała coraz ostrzej, akcję jednak paraliżował ustawicznie ciągły brak ludności. Bezludzia są przeszkodą, także dla obrony, tak dzisiaj jak zwłaszcza w średniowieczu, kiedy żołnierz nie prowadził ze sobą większych zapasów, wszelki zaś dowóz był utrudniony z powodu braku dróg[3]. Trudno więc było utrzymać się i tutaj gródkowi, umieszczonemu w zupelnem odcięciu od ludzi i zdanemu na własne tylko zasoby. Ziemia sądecka wymagała tymczasem silnego ubezpieczenia zwłaszcza, kiedy

  1. Kd. Młp. II. 491.
  2. Kd. Młp. II. 452.
  3. Umiastowski K.: Granice polit., natur, i obronne str. 27 Uniwersalna sejmiki obiorcze z 1607 r.: »na próżno w tych rozległych pustyniach zamki budować się będzie, jeżeli potrzebne nie zaprowadzą się osady, jeżeli ludziom stanu rycerskiego nie mające właścicieli stepy prawem dziedzicznem nie rozdadzą się, aby ci z włościany swemi zamków tych strzegli i nagony tatarskie powstrzymywali« — mówi Zygmunt III. troszcząc się o zameczki podolskie.