Ta strona została przepisana.
XIII.
Kukoryca Janczi z królewskiem dziecięciem,
Przybył na plac boju przed mroku spadnięciem,
Słońce zachodziło i czerwonym okiem,
Rzucało z żałością po polu szérokiem.
I widziało tylko trupy z twarzą bladą,
A na każdym trupie czarnych kruków stado;
Niebardzo mu patrzeć w krwi kałuże miło,
Więc oblicze swoje w morzu zanurzyło.
W blizko pola bitwy leżącém jeziorze,
Można się przeglądać było w zwykłej porze,
Dzisiaj to jezioro było wskroś czerwone:
Myli w niém huzary ręce krwią zbroczone.