Strona:Szandor Petöfi - Wojak Janosz.djvu/56

Ta strona została przepisana.




XVII.

A nazajutrz jako niebo wywróżyło,
Zaczął wiatr na morzu dąć z potężną siłą,
Przestrzeń wód pokryły niezmierzone fale,
Które wicher smagał przelatując w cwale.

Wielki strach ogarnął wszystek lud na statku,
Jak to zwykle bywa w podobnym wypadku,
Nie pomogły wcale majtków wysilenia,
Próżno wyglądano zkądbądź ocalenia.

Chmury czarne kirem cały świat okryły,
Burza wciąż szalała i pioruny biły,
Niebo rysowały błyskawice krwawe....
Nagle grom straszliwy rozbił statku nawę.