Ta strona została przepisana.
XXII.
Janosz już weseléj dążył w dalsze strony,
Był bowiem ze smutku całkiem wyleczony;
Bo gdy różę z grobu Iluszki miał w dłoni,
Już się nie rozpływał w łez rozpacznych toni,
Lecz na widok kwiatu, który nosił wiernie,
Doznawał uczucia słodkiego niezmiernie,
I tak mu na duszy było lubo, błogo,
Kiedy swą Iluszkę przypominał drogą.
Szedł tak dnia jednego. Słońce zachodziło,
Różowemi barwy brzegi chmur złociło,
Potém znikło całkiem, świat się okrył mrokiem,
Płynął miesiąc blady po niebie szérokiem.