„Tu, gdzie wszystko kocha, tu w kraju miłości,
Ja sam tylko jeden więdnę w samotności;
Tu, gdzie wszystko błogiem szczęściem się raduje,
Tylko w jednem sercu mem szczęścia brakuje.”
Głębokie jezioro było w wieszczek ziemi,
Janosz się tam zbliżył krokami śpiesznemi,
Różę z swej kochanki grobu trzymał w dłoni,
I z boleścią, w sercu tak przemawiał do niéj:
„Mój jedyny skarbie, drogi mój popiele,
Wskaż mi drogę... pójdę twoim śladem śmiele.”
Rzucił go w jezioro w rozpaczy straszliwéj,
I chciał skoczyć... Nagle stał się dziw nad dziwy.
Pióro cud ten skreślić napróżno się sili:
Kwiatek się w Iluszkę zmienił w jednéj chwili;
Po przeżroczéj fali płynęła omdlona,
Janosz skoczył, w drżące schwycił ją ramiona.
Jezioro to bowiem wodę życia miało,
Wszystko co umarłe w niem zmartwychwstawało,
Róża z grobu Rusz w niem się zanurzyła,
I wnet woda życia z grobu ją wskrzesiła.
Wiele pojąć rozum ludzki jest w możności,
Lecz nie pojmie nigdy Janosza radości,
Gdy Iluszkę swoją z wód wydobył toni.
Gdy ją wziął w objęcia, gdy przemówił do niéj.