pilnie wglądali w sprawy duchowne na pogranicach chrzęściańskiego świata, bądź przez swe wysłanniki bądź przez biskupy powagą swą mianowane lub stwierdzane. Stwierdzali zaś tylko ludzi obeznanych z pismem świętem i zwyczajowemi prawami kościoła.
Nauk tych zasiągnąć można było tylko zagranicą, gdyż w Polsce nie było do tego szkół.
Więc też pierwsi biskupi byli cudzoziemcami, mianowicie zaś przybywali z Niemiec, wraz z niemieckiemi księżniczkami żonami Piastowiczów; stanowiąc przednią straż napierającego żywiołu niemieckiego. A była to straż znakomita bo poważna nauką i opieką z Rzymu a arcybiskup gnieźnieński: Kittlicz pokrewnym świętej Jadwigi. Legaci papiescy przeprowadzali zasadę bezżeństwa księży katolickich i surowo gromili nierząd i zepsucie obyczajów księży. Niewszędzie przyjmowano ich gromy, niewszędzie słuchano ich, a roku 1197 Piotr z Kapuy przez duchowieństwo czeskie zbity w Pradze omal życia nie postradał. Więc też częste klątwy padały na niepoprawnych księży i na wsie całe w których mieszkali. Klątwa kościelna wówczas! była to straszna broń, przed którą ludy drżały. Wyklęci księża niechcąc się upokorzyć, a niemogąc się osiedzieć wśród ludu zatrwożonego, szli za ówczesnym prądem: wprost do Polski.
Biskupi niemieccy w Polsce radośne witali dawną bracią i przyjacioły, a przez szpary patrząc na ich nieposłuszeństwo kościelne, oddawali im staranie nad duszami wiernemi. Obyczajność traciła na tem, lecz żywioł niemiecki zyskiwał, i przeważył głos duchownego sumienia! Za temi duszpasterzami dążyły ich owieczki. Ani jedni ani drudzy nie myśleli o porzuceniu swych obyczajów i nawyczków, a jako raz już wyklinani, śmielszemi byli od pokornego ludu polskiego i posłusznego polskiego duchowieństwa.
Lud polski łagodny i skłonny do uniesień z pogaństwa swego już wyniósł głęboką cześć Boga i pokorne zgodzenie się z wolą niebios, więc ściśle pełniąc wolą kościoła, bez szemrania dawał dziesięciny, składał świętopietrze, ciało swe karcił surowemi posty, a ducha podnosił częstemi i świetnemi obrzędy kościelnemi.
Nie tak niemieccy przybysze.
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/139
Ta strona została przepisana.