Roku 546 Prokopiusz tak ich opisuje: Sławianie i Anty (Wendy) nie mają króla, lecz zdawien dawna, rządy pospolite. Wiecują nad sprawami pospolitemi. Wszystko inne prawami pospolitemi u nich oznaczone. Boga piorunów, uznają za jedynego Boga; za pana wszechświata. Ofiarują mu woły i inne zwierzęta. O przeznaczeniu nie wiedzą ani wierzą, żeby ono wpływało na ludzkie losy. W chorobie lub wojnie zagrożony śmiercią: ślubuje Bogu ofiarę zarznąć, jeźli dożyje. Uszedłszy niebezpieczeństwa, ofiarują wierząc: iż ich to ocaliło. Czczą też rzeki, boginie i duchy którym ofiary składają. Przy ofiarach wróżą. Mieszkają w lichych chatach przenosząc się z miejsca w miejsce. Walczą pieszo z małą tarczą i oszczepami. Zbroi nie mają nigdy, niektórzy bez koszuli i sukien w spodniach tylko idą do boju. Mówią jednaką mową dziko brzmiącą. Powierzchownie zupełnie się nie różnią; w przecięciu: rośli, silni, ciała niezbyt białego, włosów nie jasnych i nie czarnych, tylko gniadych. Strawę jedzą źle sporządzoną i grubą tak jak i Hunnowie (Massageci) którym dorównywają w niechlujstwie. Złośliwi nie są ani obłudni, lecz rzetelni, co też obyczaju huńskiego zabytek. Dawniej Sławianie i Antowie jednem się mianem zwali: Rozsiani (Spori), pewno że w rozsianych chatach mieszkają. Temu też tak wiele kraju zajmują. Zajmują największą część kraju od Dunaju ku północy.
Roku 591 Maurycynsz cesarz wyruszył przeciwko Awarom. W Tracyi przydybała straż jego i przywiodła doń: trzech mężów obcych bezbronnych z gęsiami tylko w ręku. Zapytani od cesarza zkąd byli? i co robią w krainie greckiej? odrzekli: Iż są Słowianami, mieszkają na kończynach wybrzeży morza zachodniego. Chan Awarów przysłał do ich żupanów czy wojewodów: posłów, bogatemi darami namawiając, aby mu zbrojnego ludu użyczyli ku pomocy przeciw Grekom. Książęta ich wzięli podarki, pomocy jednak odmówili, dla zbyt dalekiej, uciążliwej drogi. Onych samych imanych posłano do chana, z uniewinnieniem książąt. Piętnaście miesięcy podróżowali, a chan niepomny praw poselskich, nie chciał ich odprawić doma; słysząc więc o wielkich bogactwach i ludzkości Greków zemknęli do Tracyi. Grają na cytrach (ϰιδαρας) nie przywykli do oręża. W kraju ich nie ma żelaza, więc
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/14
Ta strona została przepisana.