— Więc za natchnieniem boskiem, od czasu do czasu porady i pomocy hojnie nam użyczała w czasie największej niedoli — jakto się jasno okaże w załączeniu.
— Bo gdy w czasie złym za dopustem Boga, dla grzechów naszych: Tatarzy srogim mieczem pustoszyli kraj nam podległy nagle i niespodzianie brocząc ziemię wylaną krwią chrześciańską i zdawało się: że wszystko zaginie wraz z zagubą ludu rolniczego.
— My zaś nie mogli rozporządzać książęcą nad wszystko najmilszą wspaniałomyślnością. Nieposiadając zgoła gotowych pieniędzy — przywalonych głazem twardego serca lub utajonych w skarbcach przez skąpstwa pragnienie gorące; gdyż z hojności nieprzepartej a nawet marnotrawstwa chwalebnego z wrodzonej wspaniałości; woleliśmy się otaczać zastępem szlachetnych bojowników, aniżeli obsypywać kupami skarbów — Więc w skutek tego popadliśmy znacznemu niedostatkowi, tak: że nie widzieliśmy zgoła zkądby płacić zwykłą płacę wojskom naszym. — A wspominana czci i sławy godna pani małżonka nasza najdroższa, bacząc nas z tej przyczyny często stroskanych. Pobudzona niewypowiedzianem i nieomylnem gorącej miłości przywiązaniem, które bezprzestannie łączyła z naszemi uczuciami, w najserdeczniejszem spółczuciu:
— Często wzmiankowane skarby posagu swego; kilkakrotnie oddawała szczodrobliwie na wspomnione wypłaty wojsk. Wymówiwszy sobie jednak wobec kilku szlachty naszej ziemi, zaręczenie: iż się obowiązujemy wspominane pieniądze oddać w swym czasie i miejscu, cale i zupełnie bez wszelkiej ujmy. Co uczyniliśmy słusznie obiecując i zaręczając że pieniądze te, do których się wiernie i uroczyście zobowięzujemy: oddamy w swym czasie i miejscu. Dla zaspokojenia gorących potrzeb pilnych jak się rzekło — i dla zapobieżenia często po sobie idącym: klęskom.
— Widząc się zaś w niedostatku i niemożności spłacenia tak znacznych pieniędzy. Idąc za zbawienną radą wielebnego ojca Prandoty biskupa krakowskiego, za wyrokiem i prawie jednogłośnem przyzwoleniem całych wieców naszych:
— Dajemy, nadajemy i nieodwołalnie zdajemy jej Sądecczyznę wieczystem dziedzictwem czyście i cale, bez wszel-
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/145
Ta strona została przepisana.