Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/175

Ta strona została przepisana.

a w bok ku Popradowi zbaczała druga wzdłuż wąskiego potoczku a raczej rowu dla ścieku. Tędy ku Popradowi uciekała spłoszona czerń, a potoczek spłynął krwią tatarską. Ulicę tę zwali: krwawą ulicą.“ — Dziś wiedzie nią gościniec od Nowego Sącza.
W porażce tej poległ jakiś tatarski carzyk.
Kinga słysząc o zwycięstwie a ucieczce wrogów, opuściła Pieniny idąc górami w ślad węgierskiego wojska. Na Makowicy nad Rytrem lud pokazuje kamień, na którym wypoczywała. Na skale tamże pokazuje wyciosane znaki: miesiąca z gwiazdą wspominając, że to na pamiątkę Tatar.
Klasztór swój zastała nietknięty, tylko żywność wszelką wyjedzoną; boć to głód przywiódł Tatar do Polski. Więc też okolicę całą objedli i wygłodzili, a przez cały straszny przednówek następny Kinga szczodrą ręką karmiła lud ubogi.
Nędzę tę najlepiej skreślił Leszek powróciwszy do Krakowa, a to w przywileju klasztorowi tynieckiemu 23 maja 1287 nadanemu. Mówi on tam: iż chce innymi mieszkańcami i rolnikami na nowo osadzić i odrodzić: „ziemie dla grzechów naszych spustoszone od nieprzyjaciół miecza, które pustką leżą nierozbite kopaczem ni pługiem a zwilżone krwią niewinną.“
Kinga doznawszy dwakroć opatrzności boskiej w Pienininach, bardzo je odtąd pokochała. Latem skoro świt wychodziła z swego klasztora i z lipową laseczką w ręku przez góry szła do Pienin a szła tak sporo: że czasami jeszcze na jutrznią do zamkowej kapliczki zdążała. Tam się modliła w kapliczce lub na krańcu tych skał prostopadłych, które dla jej zbawienia od wrogów moc boska wywyższyła tyle set stóp nad powierzchnią ziem i wód; tam własną ręką zasadzała wonne goździki i zioła, które się jeszcze trzymają żywym pomnikiem Kingi. Każde pastusze wskaże ci ogródek Kingi, tam gdzie tylko sokół z Sokolicy spłoszony usiada bezpiecznie. A zakonnice jej jedna drugiej przed śmiercią powtarzają smutne jej dzieje. I jakżeż ta Kinga nie miała utkwić w pamięci ludu? Wiernych poddanych, co ją nieopuścili w ucieczce: wynagrodziła wraz z owym Krasem.
Jerzy Szowarski ocalając Kingę ochronił też całe Węgry. Za te ważne zasługi roku 1288 od króla swego Ladysława otrzymał wspomniane dobra: Sowar, Sopotok i Dzielną. Odtąd