Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/212

Ta strona została przepisana.

wody sandomierskiego, pana Jar(osza) kanclerza krakowskiego, pana Wojciecha (Alberta) wójta krakowskiego i pana Tomisława łowczego krakowskiego.
Przywilej ten oryginalny pergaminowy posiada miasto: Nowy-Sącz. Pismo biegłe i czytelne najniewątpliwiej 13go wieku. Pieczęci brak, jak u wielu starych pergaminów. Na odwrotnej stronie napisy: jeden pismem XIII drugi XV wieku. Autentyczność najmniejszej wątpliwości nie podpada.
Wyrazy ... „dno Albo advocato Cracovien...“ zupełnie czytelne. Więc Albert wójt krakowski niewątpliwie był obecnym w Sączu. Czy przyjechawszy namawiać Sądeczany do zdrady — popadł Łokietkowej niewoli? Czy dzierżył z królem przeciwko bratu, krewnym, krajanom i biskupowi?? Czy może pod jego nieobecność wybuchło powstanie krakowskie pod przewództwem brata i krewnych?? Łokietek w żadnym dyplomie nie obwinia go, ani go nawet wspomina wyliczając drugich.
Zamieszki tręczyńskiego hrabi nie dozwoliły Łokietkowi zasiągnąć rychłej pomocy węgierskiej.
Za to dawni Kingi poddani, mieszczanie i lud podolinieccy i sądeccy za przykładem wiekowych swych dziedziców-wójtów a wiernych sług Kingi: Jana i Henryka ruszyli się tłumnie wspomagać ukochanego jej siostrzeńca. Klasztor starosądecki wiele się do tego przyczynił powagą swą dziedziczną i moralną. Łokietek ujźrzał się na czele ludowego wojska liczniejszego jak dotąd bywało, i na wzór tatarskiej czerni, gotowego iść na zacięty bój za wodzem ulubionym. Nieprzywykły wodzić tłumy ludu niewojennego nie ufał mu Łokietek, więc puszczając o sobie wieści groźne słał do Bolesława, radząc dobrowolne ustąpienie jeżeli nie chce popaść zemście zastępów ludowych, których na Kraków wiedzie.
Zatrwożył się Szlązak, a widząc nadto niezdobyty Wawel zwątpił o sobie i zwalając całą winę na: Alberta wójta krakowskiego, albo też może chcąc go ocalić zażądał jego wydania. Poczem wyniósł się na Szląsk zkąd przyszedł.
Ksiądz kanclerz Jarosz z wojewodą i kanclerzem sandomierskimi — prawdopodobnie układali się z nim w towarzystwie wiernych mieszczan sądeckich, których krakowscy Niemcy w żaden sposób ku sobie nawrócić nie mogli.