Wpośród towarzystwa i społeczeństwa wojennostrojnego nie obeszło się bez cięć i razów; boć każden był człekiem miecza i oręża, a dłoń dzielna poruszona namiętnością chwytała za broń. Bywały więc walki domowe i uliczne, bywały rany i śmierć. — Gaszenie świecy aby przeszkodzić zwadzie gości napojem rozgrzanych, a mimoto rąbanina szablami po ciemku były już wówczas znanemi, jak za czasów Paska Chryzostoma.
Żartobliwe też szermierzenie doprowadzało czasami do rozlewu krwi, więc je prawo potępiło: gdyż igra nie ma ściągnąć jakiego urazu.
Nawet sądy nie były wolne od huczków zbrojnych gdy się krewni krewnego, pan sługi ujmował.
Borgować sukna i kramne towary umiała szlachta już wtedy równie jak pożyczać pieniędzy dając rękojmię jeden za drugiego. Przyczem niezawodnie jeden drugiego rękę imał. Dziedzinę własną zastawiano, a kto jej nie chciał utracić, musiał oświadczać wobec wiecu pospolitego: iż dziedzina w tylkich pieniądzach zastawiona.
Opiekunowie sierot własnym mieniem odpowiadali za opiekuństwo.
Panicze zgrywali się w kostki i zadłużali u żydów, którzy od rodziców żądali pieniędzy.
Nie brakło też prostych urwiszów, co obrawszy kogo z mienia lub z drowia uchodzili za granicę, a potem wracali za łaską króla wyżebraną od krewnych.
Sędziowie nie byli też bez: ale!
Czasami podochocili się za nadto i krzywo sądzili: więc kazano: naczczo rano tylko sądzić.
Woźni ich łupili kędy mogli: pozywali samowolnie, aby nastraszywszy wydusić co można — przeciążali skazanych na ciążą, obdzierali zabitych.
Sami też sędziowie przeciążali winnych, nie sądzili z kolei.
Więc też nieraz krewni popierając: sprawę krewnego, lub panowie: sprawę sługi, wyrabiali huczki w sądzie i dobywali miecza; mimo najsurowszych zakazów. Ubogi człowiek nie mógł się sędziom okupić, bo zawsze jeszcze po dawnemu wybierali ową osławioną: Trzynadziestą!
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/257
Ta strona została przepisana.