Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/258

Ta strona została przepisana.

Świadek wyklęty nie mógł świadczyć. Lecz gdyby się upokorzył temu, kto go wyklął: może, świadczyć choćby go i nie rozgrzeszono. „Gdyż tako pożądający łaski i rozgrzeszenia — ilko ku Bogu sądzeni — są rozgrzeszeni.“
Gospodarstwa polnego pilnowano i łąk i sadów i lasów i chowu bydła. Stadninę pasiono od ś. Wojciecha do ś. Michała. Trzodę pasano na żołędzi w lasach, pędząc za drogą nie polami.
Końmi i bydłem czyniono szkodę w zbożu i łąkach, wrębywano się w gaje i lasy wyrębując młode dąbczaki. A: „jakkolwiek duchowne prawo szkodniki rolne bardzo w zawiści ima, a wszakoż nienałomni od złego nie bywają odbawieni, aliż przydan będzie skręt na szyje ich, a czastem karaniem okrutnie będą umęczeni.“ — Więc kradnącego zboże nocą wolno było obrać i zabić bezkarnie.
Za parobki odpowiadał pan.
Szczepy szczepione prawo chroniło.







Przy końcu druku dzieła dowiaduję cię że: w Gabołtowie w Zabieszczadziu tuż na granicy węgierskiej jest kapliczka nad źródełkiem tuż obok kościoła. Ludowe podanie zdawien dawna prawi: jakoby tamtędy z Węgier ś. Wojciech przechodził do Polski i przy tem źródełku odpoczywał. Na pamiątkę czego lud z bliska i dala od wiek wieków wielbi świętego przy tem źródełku.