Ztąd po dziś dzień uderza podobieństwo: Kroatów z Polakami, Serbów z góralami Bieszczadu wschodniego, a Bulgarów z Słowakami węgierskiemi.
Madziary w wściekłych zapędach goniąc w bogate Niemcy, Francyą i Włochy, nie mieli czasu troszczyć się o zimne i niedostępne góry, kędy się chroniła ludność przed oną straszną dziczą. Chrobacya: szląska, orawska, liptowska, spiska, sądecka i babigorska aż po za Wisłę i Kraków — spokojnie jeszcze żyła życiem rodzimem. Był to lud: jednoplemienny z starą Polszczą nadwiślańską, odmienny tylko, o ile góry od równin odmienne. Po dziś dzień! mimo lat tysiąca, mimo tylu wojen i osadnictwa obcego; nawet na Orawie i Spiżu u podnóża Tatr i Pienin dochował lud mowę polską i krewkość polską narodową tak różną od znamion Sławian czeskich, a tak zupełnie podobną do małopolskiej.
Człek, jak wszelkie stworzenie boskie żyje tem co przyroda użycza. Góry mniej chlebne od równin żyzniejszą za to wydając paszę, nie mogły być zamieszkałemi jeno od pasterzy, którzy chów bydła po dziś dzień głównem zajęciem i dochodem. Bezpieczniej od dzikich zwierząt i wygodniej, bo weselej pasać gromadnie. Gromadne życie społeczne rychło się też musiało wyrobić w górach.
Lecz wyrobiło się i towarzyskie.
Nie każden zdolny pasać po górach. Trzeba na to zdrowia: płuc i nóg szczególnie. Bo to tam wiatry mroźne a hale wysokie i niedostępne. Wilki też, rysie i niedźwiedzie po dziś dzień napastują: trzeba odwagi i siły do walki z niemi. Więc na pasterzy wybierają najzdrowszych, najśmielszych, a nad niemi przewodzi najdoświadczeńszy. Towarzyskość pasterzy śmiałych pod dowództwem baców jest koniecznością życia pasterskiego. Znamionem tego towarzystwa jest: ufność w swoje ręce, nogi i płuca, a w rozum starego bacy. Bocowa koliba: bacówka, jest stolicą hali lub polany zdawien dawna!
Rodziny rozplemiły się w odrębne pospólstwa, w odrębne gromady — podobnie jak w Podgórzu i równiach; podobnie jak na całej ziemi. Gromady pokrewne znały swą odrębną społeczność, znały spólne potrzeby i korzyści. Lud tworzący odrębną gromadę, czuł się jej członkiem, zwał się: pospólstwem albo człekiem pospolitem. Bo gromada była rozple-
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/35
Ta strona została przepisana.