Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/77

Ta strona została przepisana.

W umówionym czasie kasztelan bytomski niebaczkiem porozstawiał gotowe konie; garstka zaś walecznych Gryfitów i ich przyjaciół podjechawszy pod Sieciechów dali znać opatowi. Przygotował on już Grzymisławę obdarzając znaczną ilością dobrych mocnych napojów, i niebawem udał się do niej. Straż przyjęła go z uszanowaniem, a Grzymisława zmyślając radość z odwidzin, wraz z opatem hojnie raczyła straże; aby i oni radość jej dzielili. Przeciągły się odwiedziny w noc późną, załoga się popiła, a przy odjeździe opata utajeni Gryfowie z ciemnej nocy przypadłszy z łatwością pochwycili straż bramną i odźwiernego; wypuścili Grzymisławę z synem i wraz z ich ujętemi stróżami na rozstajnych koniach uwieźli do Zawichosta. Wierni Sandomierzanie z wojewodą swym: Pakosławem Lewartem otoczyli ich witając radośnie a wkrótce wiekowy Sulisław, kasztelan sandomierski, ojciec Klemensa oddał im i Sandomierz, lecz znając liczne i bitne załogi mazowieckie w Krakowskiem i niepodobieństwo podołania im, wysłał oswobodzonych do Wrocławia.
Henryk Brodaty chętnie im opieki użyczył zwłaszcza gdy Bolesław odstąpił mu wielkorządów krakowskich z zupełną udzielnością, byle go przy Sandomierzu utrzymał. Bojąc się jednak groźnego sąsiedztwa Konradowego wymówił sobie Bolesław zamek: Przeginią w Krakowskiem, na mieszkanie.
Wybuchła wojna pustosząca. Wdali się w to panowie polscy, a w końcu dokazali namową: że Konrad przyznał Bolesławowi słuszność wolnego wyboru opiekuna. Uroczyście wobec świadków wybrał Bolesław: Henryka; więc Konrad ustąpił. Upadła silna dotąd zapora, a żywioł niemiecki swobodnie lunął do Polski.






3.  Wielkorządy Henryka.

Henryk Brodaty otrzymawszy wielkorządy krakowskie z udzielną doczesną władzą jął się wykonania dawno powziętych zamysłów swoich i żony swej: Zbawienia Polski przez zniemczenie. Czując krew niemiecką w swych żyłach, czując ogładę obyczajową o wiele wyższą, czując w końcu wyższość