swe prawa, żądali swej należytości. Pobieracze pańszczyzny w imię biskupów domagali się i zabierali wedle prawa — nie oddających karano kary kościelnemi. Sprawa zawrzała całą gorącością, a król za śmierć Baryczki wyklęty w Rzymie, musiał się upokorzyć i odwołać swój zakaz odwozu dziesięcin. Biskup krakowski Bodzanta sprawę swych dziesięcin popierał z całą usilnością. Dziesięciny kościoła w Ludzimirzu podciągnął w wątpliwość, a 1353 uzyskał bullę papieża Klemensa VI, nakazującą sprawdzić przywilej kościoła w Ludzimirzu, którym się zasłaniali dziedzice Podhala: Cystersi czyrżyccy. Klasztor Kingi w St. Sączu zapozwał o dziesięcinę do Rzymu — usiłując zwalić wolność od dawania dziesięciu.
Na dalszem Pogorzu nędza ludu żaliła się w niebogłosy. Osiedla pozakładane na świeżych wyrębiskach, mimo wolności od ciężarów wszelkich nie mogły z płonnej ziemi górskiej wydobyć żywności koniecznej — a tu biskup pod klątwą żądał dziesięciny. Tak samo jęczał lud w ziemiach wystawionych na zagony litewskie. Król niechcąc jawnie zadzierać z biskupem Bodzanta, do pośrednictwa zawezwał arcybiskupa gnieźnieńskiego Jarosława, i ułożono się w końcu, w skutek czego biskup ogłosił ustawę dotyczną.
Przywilej (LVIII) — R. 1359. — Ustawa o dziesięcinę w biskupstwie krak. — My Bodzanta....
— ....Ziemie lubelską, sieciechowską i łukowską, spustoszone przez wrogi.... uwalniamy od dziesięcin biskupich na lat 30.... byle je też uwolnił król i szlachta.... Klasztorom i kościołom dziesięcinę zachowując....
— ....Dziesięcina wytyczna kędy istnieje ma pozostać. Tylko sołtystwa i wójtostwa czterołanowe, własnym pługiem uprawiane, mogą się wykupić ośmią groszami z łanu — corocznie na Ś. Marcin płaconemi.
— Aby lenistwo w poborze dziesięcin nie ociągało pracy rolniczej, każdy ma ją odbierać do św. Jakuba, poczem wolno zwrócić z pola, zostawiwszy po 5 snopów z każdego pulsetka.
— Z nowin zaś powiślnych, pogranicznych od Rusi i Węgier, aż po ziemię oświęcimską, jeżeli z nich dziesięcina jeszcze nie płynęła, mają nam kmiecie płacić po wiardunku groszy z łanu małego czy wielkiego. Sołtysi zaś i wójtowie, którzy tam uprawiają nic więcej nad 4 łany, mają dawać po trzy szkojce
Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna za Jagiellonów.djvu/20
Ta strona została przepisana.