Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna za Jagiellonów.djvu/40

Ta strona została przepisana.

o kilka mil w opodal, cóż to obchodziło cyganów? oni przyjechali grać, więc grali. Cóż to nawet tak zbytnie obchodziło Madziarów, drużynę dworską królowej? Oni jechali nie na wojnę, ale strojno i wesoło na królowej dwór, pewno nie na czczo lubili swą narodową gędźbę, bo im przypominała ojczyznę; mieli z sobą grajków grających bezustannie: mieliż im bronić grać dla tego, że Sandomierzanie granic nie bronią? Tak niezawodnie myśleli Węgrzy — a królowa nie sprzeciwiała się, lecz nie śmieszkiem dała znać synowi, że Litwa pustoszy Polskę.
Z tem wszystkiem gędźba ta i wesołość madziarskich dworaków jątrzyła szlachtę polską, żądającą jeżeli nie pomocy to choć spółczucia przynajmniej. Boleść zaś obrażona bywa mściwą!
Dnia 7go grudnia, Przedbor, dziedzic bliskiego Brzezia kazał sobie z domu do Krakowa przywieść wóz siana, posławszy poń pachołki zbrojne. W bramie miejskiej już pachołcy madziarskich panów, którym też siana było potrzeba, po swojemu nie pytając zawracali wóz do swej gospody. Wszczęła się bitka między tą czeladzią z obu stron podsycana nadbiegającą pomocą — a uraza narodowa znalazła sposobność zemsty; pospólstwo z szlachtą nuż bić Madziarów, wymawiając im owe niemiłe gędźby cygańskie podczas żałoby krajowej. Królowa słysząc, co tchu wyprawiła starostę krakowskiego Jaśka Kmitę, z Wiśnicza, aby wedle obowiązku swego na czele straży zamkowej uśmierzył bójkę. Kmita konno wjechał w ciżbę, za nim cisnęła się straż, roztrącając a pewno i bijać zapaśników zażartych. Wtem z pomiędzy gromady węgierskiej strzała z łuku wypuszczona ugodziła Kmitę w krwawnicę szyi tak, że zaraz spadł i umarł. Śmierć jego dała hasło do okropnego rozjątrzenia. Krakowianie z wściekłością rzucili się na Węgrów: a gdy polscy dworzanie królowej stanęli w obronie ginących Madziarów, tłuczono i onych. Więc wszystko umyka na Wawel, gdzie królowa przerażona kazała pozawierać bramy. Panny tylko dworskie z okien drabiny spuszczały ocalając niedobitki.
Padło Madziarów 160 kilka, a miedzy tymi młodzież najzacniejszych rodzin, wychowance dworu. Po kilku dniach trwogi i żalu wyjechała królowa z Polski. Śmierć Kmity synowi jego wynagrodziła starostwem łęczyckiem.