tam w jakiemś papirze, ze rempublika, frajcuska potrzebuje jednoralizmusa, abo takigo najstarsygo oficera, któren mo głos nad całuskom armijo, (ma sie wiedzieć, armijo frajcusko a nie jensom), wula tygo, co frajcuzy ciengiem myślo o oddaniu mniemcom tygo, co od nich dostali pod jakiemciś tam Sudanem.
Well, pomyślałem se, to je przecie orajt dziab i dlacegoby cłek ni mioł skozystać z okazyi? Przecie juz som tytuł „jednorolizmus“ coś znacy a i pejda tyz tam pewnikiem je lepsa, jak we fandrze, gdzie tero robie. Siur! dobra okazyja!
Rozmedytowałem se to wsyćko dokumentnie i posetem se, psieścirwo, jednygo wiecora do somsiasiada, Bartka Ruchały, kapitana od uzarów, piechoto chodzoncych, któren je zdziebko lepi odemnie hadukowany w kunście pisarskiem, jako ze w starych kontrach strózem przy urzendzie gminnem był i pedom do niego:
— Sej, Bartek! A nie chciałbyś ty wypić z pare kuflów piwa, dla dobra ojcyzny i wiary świenty?
— Siur! — mówi na to Bartek — jo dla dobra ojcyzny i wiary świenty gotów jezdem nawet cały kiek piwa wypić a nie coby parę kuflów!
— Tedy — bierz jatrament, pióro, ździebko papiru listowygo i pudż!
— A na co wom te przybory do pisania? — pyta sie Bartek. — Cóz to, chceta kumotrze, na stare lata jakie listy do dziewuchów posyłać, aboco? Oj, lukaut, bo w Hamreyce taki byznes jest nieprzezpiecny!...
Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
13